Od dawna chcę mieć tatuaż. Nie po to, żeby utrwalić ważne wspomnienie, podkreślić
znaczenie swojej pasji czy czegoś tam innego w życiu. Jak tylko
sięgam pamięcią to marzyłam o wzorze na ciele ot tak, po prostu.
Bez znaczenia, dla samego faktu posiadania.
Naturalnie nie jest tak, że
zaakceptowałabym tribala czy gwiazdki Rihanny na plecach. Zależy mi
na ładnym tatuażu, a że nie idzie za tym jakaś wielka ideologia,
to cóż – chyba nic w tym złego? Z drugiej strony wydaje mi się,
że gdyby było inaczej, może bardziej zdecydowanie zabrałabym się
za jego wykonanie. A tak, pomysł kiełkuje już od dobrych paru
lat...ale nie poradzę, za dużo myślę! Bo co, jak się nie uda?
Nie wyjdzie? Dostanę alergii czy jakiegoś innego paskudztwa? Wda
się gangrena i umrę? Wiem, że niepotrzebnie tak dużo myślę, ale
jestem pewna, że wielu ludzi marzących o własnym tatuażu ma
podobne obawy (no może poza wizją śmierci). Dla tych osób oraz
dla samej siebie stworzyłam mały poradnik na wszelkiego rodzaju
strachy.
ZALETY
W sieci nie natknęłam się na podobne
teksty. Najczęściej trafiałam na artykuły negujące posiadanie
tatuażu, ewentualnie zestawienia wad i zalet. A u mnie – same
korzyści.
Od razu podkreślam, że to rady dla
tych, którzy nie mogą się zdecydować na ten pierwszy w życiu
tatuaż.
I. Własny wzór na ciele to doskonały
sposób na podkreślenie swoich idei i opinii, szacunku dla ważnej w
naszym życiu osoby lub symbol podkreślający wagę jakiegoś
zdarzenia. Sami decydujemy o tym, co jest dla nas tak istotne:
portret mamy, dziecka, idola, cały rękaw czy plecy zdobione motywem
ulubionego filmu lub cytat ze świetnej książki. Dokonując
świadomego wyboru, zyskujemy jedyną w swoim rodzaju, trwałą
„przypominajkę” tego, co nas najbardziej porusza. Mam wielki
szacunek dla takich ludzi, ponieważ trzeba być cholernie pewnym
swoich uczuć i opinii, żeby wytatuować je na swoim ciele. Czego
np. ja nie mogę o sobie powiedzieć.
II. Właściciele obrazków na ciele z
reguły są uważani za kreatywnych, odważnych i bardziej
interesujących przez otoczenie. Krótko mówiąc – to fajny
element wizerunku.
*Uwaga, z drugiej strony fani sporej
wielkości tatuaży wciąż spotykają się z pewnego rodzaju
dyskryminacją na rynku pracy, zwłaszcza w mocno sformalizowanych
branżach. Na szczęście od jakiegoś czasu w sieci działają akcje
takie jak ta tutaj. Dzięki nim tatuaże przestają być
wyznacznikiem kwalifikacji :)
III. Tatuaż, szczególnie taki w
widocznym miejscu, z miejsca czyni człowieka bardziej
charakterystycznym i zapadającym w pamięć.
IV. Rośnie odwaga. To zależy od
granicy bólu danej osoby, ale generalnie proces wykonywania tatuażu
uważa się za bolesny lub zajebiście bolesny. Świadoma decyzja o
tatuowaniu dowolnego kawałka ciała może więc zostać potraktowana
jako akt heroizmu ;)
V. Wzrasta samoocena i pewność
siebie. O ile poprzedni punkt można było potraktować jako
sucharo-żarcik, o tyle tutaj myślę sobie serio – posiadanie
fajnego tatuażu i idące z tym zalety z punktów I i II pozwalają
poczuć się lepiej we własnym ciele. Przede wszystkim podjęcie tak
ważnej decyzji to już oznaka pewnego rodzaju dojrzałości i
znajomości swoich oczekiwań czy pragnień.
ŚWIADOMY WYBÓR
W ostatnim punkcie wspomniałam o
dojrzałości... no, to nie zawsze prawda. Bardzo często decyzja o
wzorze, a nawet o zrobieniu tatuażu jest dość spontaniczna. I o
ile mogę to zrozumieć w przypadku drugiego, trzeciego czy
dziesiątego obrazka na ciele, o tyle nie potrafię ogarnąć tego
typu zachowania u „niedoświadczonych”. Niby nie kończy się ze
skaryfikacją „a'la Popek”, ale wiele osób po kilku latach, a
nawet miesiącach zaczyna żałować podjętej pochopnie decyzji. Ja
w wielu kwestiach jestem sztywniarą, dokładnie planującą i
analizującą wszystko i wszystkich. Między innymi dlatego już od
ok. dwóch lat wiem, że zależy mi na małym tatuażu umieszczonym
na karku lub między łopatkami. Tego jestem pewna. Miejsce jest
świetne – podobno nie aż tak bolesne, w przypadku przybrania czy
utraty wagi lub wraz z upływem lat nie gromadzi się na nim tłuszcz,
a skóra nie traci jędrności jak np. na brzuchu.
Inną kwestią pozostaje wzór.
Przechodziłam już etapy lomo-aparatów fotograficznych, ptaszków w
klatce, dmuchawców, gwiazdek (tak, tych Rihanny kiedyś też),
nutek, kotów, piórek i jaskółek, tatuaży kolorowych,
akwarelowych i białych. Od kilku miesięcy przeżywam fascynację
runami (kto wcześniej czytał wie, że mam małego bzika na punkcie
„Wikingów”) i prostymi geometrycznymi wzorami. Niezmiennie od
ubiegłego roku wraca do mnie wzór trójkątów – taki jak na
głównym obrazku. Gdybym miała wykonać tatuaż w tym momencie,
zdecydowałabym się właśnie na niego, ewentualnie na sam
pojedynczy trójkąt.
"Ale..."
Na koniec krótko o najpopularniejszych
tekstach zniechęcających do tatuaży. I proste odpowiedzi disujące
każde z nich.
„Tatuaż może się znudzić”
Wszystko zawiera się w poprzednim
śródtytule. Tatuaż to istotna decyzja, zwłaszcza ten pierwszy. Z
tego względu wybór wzoru nie powinien być przypadkowy. Koleżanka
pracująca w studiu (tatuażu) powiedziała mi kiedyś, że jeżeli
dany wzór podoba się przez pół roku to znaczy, że jest
odpowiedni.
„Tatuaż zmieni wygląd np. po
przybraniu na wadze”
Też odsyłam do poprzedniego
śródtytułu. Według mnie każdą opcję warto przemyśleć. Nie
tylko pod względem bolesności. Trzeba pomyśleć o tym, jak tatuaż
będzie się prezentował za kilka, kilkanaście lat. Lub, po
umieszczeniu wzoru na brzuchu czy ramieniu, dbać o kondycję ciała
i skóry. Ćwiczenia i zdrowa dieta może każdemu wyjść tylko na
dobre ;)
„Tatuaż u osób starszych odejmuje
im urody i klasy”
Serio? Bo osoby starsze bez tatuażu
prezentują się tak pięknie? Obrazki na ciele są dzisiaj wyjątkowo
powszechne, a będą jeszcze popularniejsze, kiedy aktualne pokolenie
osiągnie starczy wiek. Poza tym - wszystkim, którzy mają jeszcze
jakieś wątpliwości, polecam ten dokument. To krótka historia
kilku osób w mocno zaawansowanym wieku, którzy mogą się pochwalić
tatuażami i są z tego naprawdę dumni. Poniżej zwiastun, a całość do zobaczenia tutaj.
To nie jest tekst obiektywny.
Przeciwnicy tatuaży znajdą je na wielu innych blogach czy
portalach. Ja potrzebowałam auto-motywatora. Mam nadzieję, że przy
okazji przekonałam jeszcze kilka niezdecydowanych osób.
Dodatkowo zachęcam do poczytania o
tym, jak powinno wyglądać studio, aby mieć pewność co do higieny
tatuowania. Ciekawe info znalazłam tu i tu.