Za co kocham bieganie? "Run, Forest, run!" bez zadyszki.
Dzisiaj widok truchtających wieczorową
lub ranną porą ludzi nikogo nie dziwi. Moja własna przygoda z
joggingiem zaczęła się dwa, trzy lata temu i po kilku średnio
udanych podejściach nareszcie mogę powiedzieć, że jest dobrze!
Biegam, mam coraz lepsze wyniki, a co najważniejsze - na serio mnie
to cieszy!
Tak naprawdę pierwszą frajdę z biegania miałam podczas pobytu w Holandii. Hasając po
wyjątkowym miejscu, jakim było Loonse en Druinense Duinen czułam
się jak Pocahontas (w sportowej kurtałce, ale zawsze). Wcześniej
dość szybko się męczyłam, jęczałam, truchtałam maksymalnie
kilka minut bez przerwy. Po powrocie do Polski znalazłam fajny
program przygotowujący do 10-kilometrowego biegu. Stwierdziłam, że
wygląda na tyle spoko (tzn. niezbyt męcząco), że się go podejmę.
I faktycznie pierwsze tygodnie – 20 min. biegu lub 6 min na zmianę
z marszem - pestka. Dzisiaj, w trakcie 12 tygodnia biegałam przez
godzinę z trzema przerwami po dwie minuty, jeeeeeeeeeeeeeeeeezu...
ale hej, było świetnie!
Dlaczego to uwielbiam?
________________________________________________________________________
Bieganie jest fajne! To jedyna okazja,
kiedy można pohasać sobie po mieście bez podejrzenia,
że zwiewasz z kradzionymi siatkami ze Społem czy Lidla. Dodatkowo
nic nie przebije tego uczucia czystej radości... faktycznie, czasami
w połowie dystansu mam chęć popełnienia harakiri, zadyszka i
kolka daje o sobie znać, ale na takie sytuacje również są sposoby
;). No i najważniejsze – w trakcie rozsądnie planowanego joggingu
korzysta nie tylko samopoczucie, dotlenione serce i mózg (lepsza
praca szarych komórek), ale przede wszystkim ciało. Setki spalanych
kalorii to jedno, warto natomiast wspomnieć o tym, że jogging to
najprostsza z aktywności fizycznych angażujących i kształtujących
tyle mięśni – wszystko, czego potrzeba to tak naprawdę tylko
dobre buty. Po 12 tygodniach regularnego biegu (po Holandii zrobiłam
dwumiesięczną przerwę) widzę sporą różnicę w wyglądzie nóg,
ale także ramion, brzucha i bioder – na plus oczywiście.
Może się to wydać dziwne, ale
bieganie mnie uspokaja. Jak każdy inny trening (co drugi dzień
zamiast joggingu ćwiczę cardio, jogę albo pilates w zależności
na co mam ochotę) pozwala skoncentrować się na czymś innym niż
praca, studia i milion rzeczy, które trzeba, należy lub ostatecznie
wypadałoby zrobić. Bieganie to godzina przeznaczona tylko i
wyłącznie dla siebie – swojego samopoczucia i zdrowia. Trochę
egoizmu każdego dnia nikomu nie zaszkodzi ;).
Dla tych, co się boją...
________________________________________________________________________
...albo lepiej: niby chcą zacząć,
ale jakoś im się nie chce. Pewnie, wizja zakwasów czy kolki jest
przykra, ale po pierwsze, zakwasy to normalna rzecz przy starcie z
jakąkolwiek aktywnością fizyczną, po drugie – kolki można
uniknąć. Wystarczy unikać ciężkich posiłków i na godzinę
przed treningiem przekąsić coś lekkiego...zasad odżywiania
usprawniających pracę organizmu przed i po joggingu jest mnóstwo i
nie ma się co na ten temat rozpisywać – to tekst na osobny wpis.
Sporo osób może się wstydzić. Cóż,
faktycznie nikt po pokonaniu kilku kilometrów biegiem nie wygląda
specjalnie atrakcyjnie, ale z drugiej strony – czy to serio aż tak
ważne? A w ogóle czy można wyglądać źle ćwicząc? To w końcu
oznaka, że się chce oraz że dba się o ciało i zdrowie. Także
ten tego, nie ma że jutro. Run, Forest, run! Powoli i rozsądnie, ale
systematycznie. Wyższa kondycja i lepsze wyniki zaskakują już po
miesiącu!