Piękne filmy o dzieciństwie
W ramach Dnia Dziecka miałam kilka
pomysłów na okazjonalnego posta i trudno było mi podjąć decyzję, który z nich
napisać i opublikować. A że podejmowanie decyzji idzie mi w życiu
niemal tak dobrze jak zabranie się za naukę prawa jazdy (;P)
postanowiłam, że dwa wpisy o dzieciństwie nikomu nie zaszkodzą.
Zwłaszcza, że dzisiejszy temat naprawdę bardzo mi się podoba. Z
prawdziwą przyjemnością przedstawiam subiektywną listę kilku filmów pięknie przedstawiających temat dzieciństwa, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
„Wielkie nadzieje” 1998
Luźna adaptacja prozy Carola Dickensa
przeniesiona w czasy współczesne. To historia chłopca, Finna,
który żyje wraz z wujem i pomaga mu w codziennej pracy. Jedynym
zdarzeniem wartym uwagi w jego życiu jest uratowanie zbiegłego
więźnia przed policją. Jako dziesięciolatek Finn poznaję Estellę
wychowywaną przez mocno ekscentryczną, ale fascynującą Norę
Dinsmor, która zachęca chłopca do odwiedzin i wspólnych zabaw z
młodą krewną. Jednocześnie przekonuje bohatera, że dziewczynka
kiedyś złamie mu serce. Swojego rodzaju miłość z dzieciństwa
trwa w najlepsze przez cały okres dorastania do momentu, w którym
Estella nie wyjeżdża bez pożegnania do Nowego Jorku – dorosły
Finn pozostaje w małym rybackim miasteczku i przejmuje interes wuja,
całkowicie rezygnuje także z dziecięcej pasji, czyli rysowania.
Jego los odmienia się całkowicie, kiedy dostaje propozycję
stworzenia kolekcji obrazów we własnej pracowni w Nowym Jorku
ufundowaną przez tajemniczego sponsora.
To trochę smutna opowieść o tym, jak
wczesne dziecięce lata, fascynacje, zaufanie, wiara, ale i lęki
oraz uprzedzenia mogą ważyć na całym późniejszym życiu. Nie
wiem, jakie recenzje zebrały „Wielkie nadzieje”, ale ja każdym
razem jestem oczarowana tym filmem. Najbardziej przekonują mnie
genialne role Ethana Hawke'a i Gwyneth Paltrow jako dorosłych Finna
i Estelli, a przede wszystkim wizualne piękno i estetyka filmu.
Wszystko, od willi Nory, przez nadmorskie plenery, po pracownię i
mieszkanie Finna w Nowym Jorku urzeka dopracowaniem i artyzmem w
każdym szczególe.
„Moonrise Kingdom”, 2012
Tego filmu nie mogło tu zabraknąć,
to oczywiste. Historia nastoletniego Sama i Suzy, którzy zakochują
się w sobie i postanawiają uciec zawiera w sobie tyle samo wątków
komediowych, co lekko makabrycznych. Ale kiedy na krześle reżysera
zasiada Wes Anderson... nie ma się co dziwić. Uciekając Sam
zostawia obóz skautów, a Suzy rodzinę. W poszukiwania angażuje
się kapitan Sharp (Bruce Willis), pomagają mu rodzice dziewczynki
oraz dowódca skautów, Ward (Edward Norton). To niesamowity
scenariusz, z całym wianuszkiem gwiazd, mnóstwem zwrotów akcji,
świetną ścieżką dźwiękową oraz niebanalną estetyką.
Anderson nie bez powodu jest nazywany najbardziej hipsterskim
reżyserem – każdy jego film pod względem kolorystyki i stylu
jest perfekcyjny i pełen typowych dla Andersona „symboli”
(wyśrodkowane kadry, błyskotliwe dialogi, obecność
stróża-pierdoły, śmierć psa (??), retro gadżety itd.).
„Moonrise Kingdom” zawiera w sobie wiele z tych elementów, które
urzekają mnie w każdym filmie Wesa, ale, nawiązując do tematu
posta, w pierwszej kolejności jest to opowieść o miłości.
Uczucie pomiędzy dwojgiem dzieci z początku wydaje nam się naiwne
i zwyczajne, w miarę rozwoju akcji widzimy jednak, że to dojrzała
miłość zdolna przezwyciężyć każdą przeszkodę. Bajka.
„Slumdog. Milioner z ulicy”, 2008
Jamala poznajemy jako
osiemnastoletniego chłopaka wychowanego w slumsach Bombaju, który
rozpoczyna swoją przygodę w teleturnieju „Milionerzy”. Pomimo
oczywistego braku wykształcenia chłopak gładko odpowiada na
kolejne pytania zbliżając się do głównej wygranej –
organizatorzy podejrzewając oszustwo wzywają policję. Podczas
przesłuchania chłopak zaczyna opowiadać historię swojego życia.
W tym momencie film staje się miksem czasu rzeczywistego z licznymi
retrospekcjami dzieciństwa Jamala i jego brata – życia w nędzy i
ubóstwie, morderstwa matki w trakcie zamieszek, poznania Latiki,
pracy w niewoli, a przy okazji ciągłej walki ze starszym bratem,
który zaczyna pracować dla lokalnej mafii. I chociaż w miarę
oglądania filmu, z całkiem niezłego dramatu robi się rzewna
ballada o biednym chłopcu i zakończenie z happy endem, to uwielbiam
ten film. Te wzruszające, dla niektórych pewnie tandetne fragmenty
historii (właściwie cała scena finałowa) dla mnie czyni Slumdoga
formą baśni. Realizm niektórych scen pozwala na dwie godziny
niemalże uwierzyć, że wystarczy wola życia, dobroć i
samozaparcie w dążeniu do spełnienia marzeń, żeby w pewnym
momencie po nie sięgnąć i zgarnąć dosłownie wszystko.
„Marzyciel”, 2004
Tak, przyznaję, uwielbiam Johnny'ego
Deppa. Na fali mody związanej z Piratami z Karaibów oglądałam
wiele filmów z jego udziałem – naprawdę, to co robił kiedyś
było wspaniałe, zachwycały mnie role buntowników i ten sposób
grania, który nawet w czysto komercyjny scenariusz wprowadzał
trochę alternatywy. O urodzie Deppa wspominać nie będę, bo ta
jest oczywista. Nie można też odmówić jego filmografii kilku
niezwykle udanych produkcji i „Marzyciel” jest właśnie jedną z
nich. To opowieść o twórcy wiecznego dziecka: Piotrusia Pana,
Zaginionych Chłopców, tykającego krokodyla i Nibylandii,
okolicznościami, w jakich powstała sztuka i inspiracją autora,
którą byli synowie młodej wdowy, Sylvii Llevelyn Davies. To, co
urzeka mnie w tym filmie to filozofia przekonująca do ciągłego
poszukiwania i pielęgnowania dziecka w sobie, obojętnie w jak
zaawansowanym wieku. To mocno wzruszająca historia, film dla
dorosłych i o dorosłych, którzy potrafią odnaleźć w sobie
wrażliwość, wiarę i emocje dziecka.
PS.: Dobra, czytam tego posta i
stwierdzam, że nie, że źle to zrobiłam. Mogłam napisać przecież
o najbardziej stylowych serialach o dzieciakach, znam ich przecież
tyle: Skins, Misfits, Beverly Hills 90210, Gossip Girl... shit, shit.
Nie nadrobię tego, bo do końca tygodnia wolny czas będzie dla mnie
nieosiągalnym luksusem. Trudno, wiecie przynajmniej, że miałam
taki zamysł :) Co do samych filmów zdaję sobie sprawę, że jest
ich jeszcze całe mnóstwo i że wiele z nich może bardziej
nadawałoby się do tematu posta. Znacie jakieś? Zdaję sobie
sprawę, że moja znajomość starszych filmów jest mocno
ograniczona, więc może jakieś klasyki?
zdj. Pinterest
zdj. Pinterest
0 komentarze :