Szukanie pracy w kulturze portali społecznościowych. Zasady etykiety w social media.

5/19/2015 Unknown 0 Comments

Profil na Facebooku pomoże znaleźć pracę, albo...skutecznie zniechęci pracodawcę do kontaktu z nami. Jeżeli od dawna szukasz zatrudnienia, ale na wysłaniu aplikacji kończy się twój wyścig po wymarzone stanowisko być może wina leży w tym, jak prowadzisz profil na portalu społecznościowym. Jako fanka social media i szczęśliwy (huehue) absolwent PR-u zapewniam, że zachowanie odpowiedniej etykiety w sieci jest dość proste.

Lubię social media. Codziennie spędzam dużo czasu na każdym portalu, na którym posiadam konto. Facebook, Instagram, a ostatnio Pinterest to tylko niektóre z nich. Google+ używam głównie do promocji postów na blogu, Youtube'a – wiadomo, do przeglądania filmów, ostatnio chętnie przebywam także na Twitterze. Śledzę nowinki związane z mediami społecznościowymi, wiem, że to może nie najważniejsza, ale nieodłączna część życia współczesnych ludzi. I jako taka może być idealną bronią w kreowaniu naszego wspaniałego wizerunku nie tylko wśród znajomych, ale także potencjalnych pracodawców. Jeżeli kogoś to dziwi, to... jest to dziwne, bo Facebook już od dawna jest przedłużeniem CV niemal we wszystkich branżach. Przykład? Przez dłuższy czas pracowałam w kawiarni, w której nie było ustalonego konkretnego stanowiska menadżera. Szczególnie w okresie wakacyjnym pojawiało się wiele młodych dziewczyn z CV – z uśmiechem je przyjmowałyśmy, a po wyjściu pierwszym, co robiłyśmy było... ogarnięcie tej osoby na Facebooku. Telefon otrzymywały te dziewczyny, które zainteresowaniami i stylem życia pasowały do reszty ekipy i wydawały się po prostu sympatyczne i normalne. Tak to ma miejsce zazwyczaj - to właśnie przy czytaniu „cefałki” szef lub specjalista od HR zapoznaje się także z profilem social media potencjalnego pracownika. Od nas zależy czy znajdzie tam niepożądane treści czy świadomie zbudowany w sieci wizerunek, który przekona go o tym, jak unikatowa i wyjątkowa jest nasza aplikacja.

To co umieszczamy na tablicy to swojego rodzaju wizytówka naszej osoby. Nie tylko dla przyjaciół. W końcu na naszego Facebooka może zajrzeć każdy, nieważne, czy mamy go w znajomych czy nie. Traktujmy profil jako idealny motyw do ukazania siebie jako pozytywnego człowieka z ciekawym życiem i licznymi pasjami.

Z drugiej strony media społecznościowe to narzędzie, od którego można się łatwo uzależnić i popaść w skrajny ekshibicjonizm dzieląc się byle czym i byle jak. Sama nieraz przyłapałam się na momencie, w którym każdego dnia publikowałam na fejsie cokolwiek, czasami bez zastanowienia. Mimo wszystko zawsze staram się zastanowić dwa razy, zanim coś opublikuję. Jeśli to link do strony internetowej lub materiał wideo, to musi mi się on naprawdę spodobać. Jeżeli zmiana statusu, to zazwyczaj opisy zawierające zabawne sytuacje z życia wzięte, udział w fajnym kulturalnym wydarzeniu, dobry film albo nowy serial lub pyszny obiad w nowo odkrytej świetnej knajpce.
Nie warto publikować ciągłych „nastrojów”, bo to na dłuższą metę denerwuje niemal każdego, kto ma naszą tablicę w „obserwowanych”. To stosunkowo nowe narzędzie do prowadzenia profilu z jednej strony ułatwia życie, z drugiej strony konta niektórych ludzi wyglądają komicznie, bo wszystkie posty ograniczają się do emotikona i stwierdzeń typu „zła”, „rozbawiona” „smutna”. Można zastanowić się nad psychiką człowieka o takiej huśtawce emocjonalnej prawda? Jeśli jest mi źle i smutno, po prostu o tym nie piszę, bo zdaję sobie sprawę, że ludzie nie szukają w social media tego typu rzeczy. Wolę o tym pogadać z bliską mi osobą, z jej strony mogę liczyć na konstruktywną opinię i pomoc. Źle odbiera się także kłótnie w komentarzach lub złośliwe wpisy na tablicach – rozstanie z chłopakiem/dziewczyną albo żal do przyjaciela można (a nawet należy) wygarnąć i obgadać w realu, a nie poprzez portal społecznościowy.

Warto krytycznie przyjrzeć się swoim postom. Czy mogą one kogoś wkurzyć? Wiem, że teraz silna grupa społeczna mnie znienawidzi, ale pierwszeństwo w denerwującym spamie mają kobiety w ciąży i młode mamy. Codziennie zdjęcie malucha? Jasne, przecież dawno nikt nie widział tej ślicznej buzi. Nowe ubranka? Wyremontowany pokoik? Bałagan, jaki robi szalone maleństwo? Jedna z moich koleżanek we wpisie chwaliła się prosto z porodówki jakie ma rozwarcie (po dziś dzień nie wiem, jakim cudem była w stanie rodzić i wysyłać posty na Facebooka). Generalnie, zastanówmy się co piszemy lub publikujemy i w jakim celu.

Znakomitym rozwiązaniem, z którego niestety niewiele osób korzysta są ustawienia prywatności. Dzięki nim możemy zamknąć dostęp do naszej tablicy oraz zdjęć wszystkim nieznajomym. Jeśli jednak chcemy się pewnymi rzeczami pochwalić np. udziałem w interesujących warsztatach, wpisem o uzyskanej nagrodzie lub ukończonym kursie, bez problemu można takie ustawienia prowadzić oddzielnie dla każdego posta. Dzięki temu obca osoba odwiedzająca nasz profil zobaczy to, na czym nam zależy, nie ujrzy natomiast niczego, co wolelibyśmy zostawić tylko dla siebie i znajomych (na zdjęciach z imprez mało kto wygląda „profesjonalnie” i „odpowiedzialnie”, trudno też potwierdzić nimi „wysoką kulturę osobistą”).
Równie ważne są ustawienia dotyczące funkcji takich jak np. tagowanie. Chodzi o to, żeby znajomi nie mogli nas tagować na zdjęciach, albo żebyśmy musieli każdą taką próbę wcześniej zaakceptować.

Podsumowując:
Tak dla wpisów dotyczących ciekawych zainteresowań, udziału lub opinii o kulturalnych wydarzeniach, warsztatach, eventach, zdobytych nagrodach i wyróżnieniach, przebytych kursach, pozytywnych rzeczach, które w dobrym świetle pokazują nasze życie i charakter.

Nie dla zmian statusu co dwie godziny, automatycznych linków do gier (można to wyłączyć), skarg, smutków, złości i zażaleń, załatwiania prywatnych spraw przez tablicę.


Nie twierdzę oczywiście, że dobrze prowadzony PR w social media z miejsca zapewni nam każde stanowisko, na które aplikujemy. Weryfikacja profilu to dodatkowy element rekrutacji typowy dla naszych czasów – publikowane zdjęcia i posty mogą ostatecznie przekonać lub zniechęcić pracodawcę do kontaktu z nami. Ostatecznie zawsze na dobrą aplikację składa się wiele istotnych czynników, a wizerunek w sieci to właśnie jeden z nich.  

0 komentarze :

ARCHIWUM