Frank: suffering of the young artist.
Frank to film o tym, jak zostać i
pozostać twórcą oraz jak wyjść ze swoją twórczością do
szerokiej publiczności. Dużą rolę w tym drugim procesie odgrywają
social media.
Jon gra na klawiszach. Jest muzykalny,
ale nie na tyle, aby tworzyć muzykę, która porwałaby tłumy.
Frank to ekscentryczny muzyczny geniusz, delikatnie mówiąc. Ukrywa
się przed światem pod wielką plastikową (?) głową, w której
je, pije, bierze prysznic i śpi. Tytułowy bohater posiada własny
zespół tworzący mocno alternatywną muzykę, jednak w
nieszczęśliwych okolicznościach traci klawiszowca. W wyniku zbiegu
okoliczności Jon dołącza więc do barwnej grupy muzyków, rzuca
pracę i zaszywa się wraz z nimi w irlandzkiej wsi, aby nagrać
płytę. Jon może jednak zaoferować zespołowi o wiele więcej, niż
kilka zagranych w tle akordów – chłopak dostrzega niesamowity
potencjał muzyki Franka i jego kompanów i próbuje przedstawić ich
światu za pomocą mediów społecznościowych. Regularnie tweetuje i
nagrywa telefonem krótkie filmiki z prób oraz z życia codziennego,
po czym publikuje je na Youtube – kilkadziesiąt tysięcy
oglądających użytkowników to dla Franka coś niesamowitego.
Social Media w filmie Frank istnieją
niejako w tle, jednocześnie to właśnie dzięki nim muzyka zespołu
ma szansę trafić do szerszego grona słuchaczy. Czy się to uda,
czy nie – nie napiszę, bo to już byłby znaczący spoiler, mam
jednak wrażenie, że wielu już w połowie filmu będzie znało
odpowiedź. „Frank” to niezły film, w ładnej formie
odpowiadający na dość poważne pytania: jak tworzyć, jak pozostać
twórcą, jak tworzyć dobrze i w zgodzie ze sobą? Znacząca jest
scena, kiedy Jon próbuje przerobić muzykę Franka, aby ta była
bardziej chwytliwa dla publiczności. Czy można zmieniać swoją
twórczość pod gust publiki i wciąż czuć się z nią dobrze, czy jest to w pewien sposób okłamywanie samego siebie? Jak sądzicie?
zdjęcia: IMDB
0 komentarze :