Postanowienia noworoczne? Może warto spojrzeć wstecz?

1/01/2015 Unknown 0 Comments






























Jest sens czy szkoda sensu? Pierwszego stycznia połowa społeczeństwa leczy się do południa z szaleństw minionej nocy, natomiast druga z pasją na kartkach/blogach/w myślach rejestruje wszystko "czego-to-nie-zrobi" i "co-to-mu-się-uda-osiągnąć" w nadchodzącym roku. Ja natomiast zastanawiam się nad tym, jak minął mi 2014 - czy jestem zadowolona, czy jest coś, co chętnie bym poprawiła?

Pewnie, że tak. Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Ale jakby się zastanowić, miniony rok mam szczęście wspominać wyjątkowo dobrze. To średnio do mnie pasuje, bo w zwyczaju mam wiecznie marudzić, narzekać i nic mi się nie podoba... ale niech będzie, że pierwszy post w roku musi być pozytywny :) Poza tym naprawdę miałam wiele szczęścia. Przede wszystkim udało mi się zdać licencjat - posiadam wykształcenie wyższe, chociaż wiele czasu poświęciłam "Grze o Tron", studenckie notatki ogarniając bardzo sporadycznie. 

Przez cały czas pracowałam. Nie mogłam narzekać na zbyt dużo wolnego czasu, wręcz przeciwnie - biegając z redakcji do kawiarni nie miałam go wcale. Dlatego bardzo dobrze wspominam pierwszy od dłuższego czasu urlop - i chociaż dla niektórych to tylko kilka dni we Wrocławiu, dla mnie była to okazja do wypoczynku i poznania jednego z najfajniejszych miast w Polsce. Jadłam niesamowite burgery w Burger Love (naprawde najlepsza knajpka we Wro), piłam warzone w Spiżu piwo miodowe i zaliczyłam większość miejsc znajdujących się na wrocławskim szlaku piwnym. Widziałam wystawę prac Dalego, Picassa i Goi. 
Realizując swój plan odłożenia pieniędzy na studia magisterskie wyjechałam do Holandii, do pracy. Początki były bardzo (bardzo) trudne, ale koniec końców, sam wyjazd okazał się udany. Spędziłam prawie trzy miesiące w turystycznym rejonie Brabancji Północnej, słynącej z największych i najpiękniejszych naturalnych wydm w Europie - de Loonse en Drunense Duinen. Pokochałam bieganie, nauczyłam się odpoczywać. Udało mi się wrócić do Polski w samą Wigilię, aby spędzić Święta z rodziną. 
Nauczyłam się wielu nowych rzeczy w kwestii zdrowego żywienia, nie porzuciłam także ćwiczeń. Powoli widzę także światełko w tunelu - dzięki pracy i studiom zaczyna klarować się w mojej głowie obraz tego, co chciałabym robić w przyszłości, w czym się spełniać i z czego żyć. Ale tego już nie napiszę, żeby nie zapeszyć :).
Przede wszystkim ludzie, którzy byli przy mnie dwa lata wcześniej, byli ze mną i wspierali mnie przez cały 2014, są teraz, i pewnie będą ze mną w 2015. 

Czy takie patrzenie wstecz ma sens? Może nie, może jest bezcelowe. A może niektórym ogarnięcie przeszłości otwiera oczy i motywuje ich do określania sobie jasnych celów w nadchodzącym czasie? Nieważne. Dzisiaj Nowy Rok - od dziś każdy znowu ma czyste konto. Niech to będzie 365 najlepiej wykorzystanych chwil!


0 komentarze :

ARCHIWUM