Trochę czasu minęło od powstania pierwszego posta. Mam mnóstwo pomysłów na wpisy, ale koniec końców nie mam czasu na ich napisanie. Pogodzenie pracy w redakcji i kawiarni nie jest takie łatwe. I niby wieczory mam wolne, ale finalnie poświęcam je na oglądanie Breaking Bad (ten serial miażdży - i zazdrość mnie zżera, że Kasia Gorol z bloga Jestem Kasia w podróż poślubną wybrała się do Albuquerque śladami Jessego Pinkmana i Waltera White'a!)
Ostatnio szczęśliwie zdałam licencjat, mam trochę więcej czasu. Na przemyślenia również. I pytam siebie, po co to wszystko? Przez nałożenie na siebie tysiąca obowiązków nie stałam się bardziej bogata czy szanowana w pracy, nie zaliczyłam spektakularnego awansu. Za to niszczę sobie relacje, zdrowie i życie towarzyskie. Pewnie nie jestem jedynym młodym człowiekiem w tej sytuacji i owszem, lepiej jest mieć pracę, niż jej nie mieć, ale jeżeli nie czuję się najlepiej, a każdy dzień to kolejna porcja stresu, w dodatku za najniższą krajową, to może powinno się coś zmienić? Rozważyć nowe opcje, wyjechać?
Ok, na razie nic nie mówię, bo na ten temat dopiero coś się rodzi w mojej głowie. Teraz cieszę się nicnierobieniem (tak bardzo, że muszę o nim napisać).
Dzisiaj po raz pierwszy od bardzo dawna zaliczyłam kompletnie bezproduktywny dzień. Nieprzyzwoicie długo jadłam śniadanie, posiedziałam z koleżankami w fajnej kawiarni w centrum, przeszperałyśmy kilka lumpeksów (przynajmniej o jednym z nich muszę coś napisać, bo to miejsce warte zapamiętania) i galerię handlową. W domu zjadłam obiad, zrobiłam sobie prasówkę "na luzie", złożoną tylko z ulubionych blogów i portali - żadnych informacji, zero sprawdzania poczty! Ćwiczyłam i biegałam. No i piszę posta - nareszcie!
Żeby było jeszcze piękniej, to jutro jadę na wieś do babci (liczę na jej najlepszy na świecie jabłecznik!), a od poniedziałku Wrocław! Bardzo chciałam zwiedzić jakieś ciekawe polskie miasto. Postaram się tam opanować wrodzoną nieśmiałość i zrobić jak najwięcej zdjęć.
Jeżeli macie propozycje ciekawych miejsc piszcie, polecajcie! Najbardziej zależy mi na adresach kawiarni, pubów i fajnych lumpeksów. To będzie taki barowo-ciuchowy tour.
0 komentarze :